Do księgarń! I na tym mógłbym już zakończyć opis tej książki. Poważnie.
Jestem pewny, że każdy czterdziestolatek (lub mający coś koło tego, ale i każdy starszy, za młodszych nie ręczę) przeczyta ją jednym tchem. Uśmiechnie się przy tym nie raz i nie dwa. Bo książkę tą czyta się wspaniale. Co rusz a to wspomnienie z dzieciństwa (łza się w oku zakręci), albo anegdota z pracy grafika (boki zrywać, albo płakać, jeśli głębiej się nad tym zastanowić), a pomiędzy tym wszystkim trafny opis tego małego świata, z którym stykamy się na co dzień, jego transformacji i umykania prawdziwych wartości. Od „Młodego technika” po Steve’a Jobsa . Od Fronczewskiego po Stary Browar. Lekko, miło, nie zawsze przyjemnie. Do refleksji, bez nachalności.
Na pewno warto!
p.s. podziękowania dla darczyńców 😉
3 listopada 2015 at 12:07
Mi bliżej do dwudziestki, hejże! 😉 a też przeczytałam tę książkę jednym tchem. Skłoniła mnie aż do napisaniu paru słów od siebie. Też miałam problem z ubraniem moich zachwytów w słowa, bo – co tu dużo mówić – tę książkę trzeba po prostu przeczytać (czy raczej – pochłonąć!). Jeśli byłbyś zainteresowany moimi wrażeniami z „Jak przestałem…” to zapraszam http://www.morizon.pl/blog/jak-przestalem-kochac-design-czyli-rzecz-o-projektowaniu/ chociaż w polemikę raczej nie wejdziemy 😉 Ale możemy wspólnie się pozachwycać.