Historia projektu wnętrz parteru naszego domu była o wiele ciekawsza…
Układ generalnie się nie zmieniał. Początkowo sama przestrzeń wyglądała tak:
Gdy zacząłem projektować wnętrza, postanowiliśmy odsunąć schody od ściany, o tak:
I to była jedyna istotna zmiana w rzucie.
Schody to dość ważny element naszego wnętrza, bowiem razem z kuchnią są pierwszym, co widzimy zaraz po wejściu. Od samego początku były planowane jako drewniane dywanowe. Od kuchni odgradza je (i strefę wejścia) tafla szkła.
Sprzęty kuchenne nie powinny się zbytnio rzucać w oczy. Do schodów jeszcze wrócimy na sam koniec.
W salonie zamarzyła nam się żywa zielona ściana w systemie wertykalnego ogrodu.
Nieudolnie kombinowałem też z kontynuacją desek tarasowych we wnętrzu. W końcu zaczęło się to jakoś klarować:
Aby wnętrze mocno zindywidualizować pomyśleliśmy o dużych grafikach z naszymi zdjęciami. Tu na… przesuwnych frontach kuchni:
W poprzednim poście widzieliście fragment jednego, już zrealizowanego, takiego zdjęcia na górze.
Salon nie dawał mi jednak spokoju. Trochę zaczęliśmy się obawiać problemów z żywą ścianą. Nie do końca byliśmy przekonani też do samego układu mebli.
Sprawdzałem też różne układy ściany z tv:
Aż powstała wersja minimalistyczna, mocno nawiązująca do klarujących się wtedy wnętrz piętra.
Niełatwo było w to wkomponować krzesła, które widzicie na ostatnim ujęciu – a mieliśmy je już zakupione. Ja byłem bardzo z tej wersji zadowolony. Ku mojej kolejnej wielkiej rozpaczy, mojej żonie ta propozycja w ogóle nie przypadła do gustu. Już raz przechodziliśmy taką sytuację podczas koncepcji, więc nie zostało mi nic innego jak pracować dalej. Skoro nie prosto, jasno i minimalistycznie, mając na uwadze nasze już zakupione krzesła ;), postanowiłem pójść w zupełnie innym kierunku i skontrastować parter z piętrem. W końcu na elewacji też tak jest!
Założenia: wprowadzenie dużej ilości głębokiej czerni (podłoga i ściana) , pozostawienie odkrytego betonowego stropu (tu też przyzwoicie wyszedł) i dołożenie dość dużej ilości drewna, które powinno mocno skontrastować z czernią betonem i, co za tym idzie, złagodzić surowość wnętrza.
Oto co z tego wyszło:
Tak, to w końcu było to! 🙂
A jak to wygląda dziś?
Jak już wspominałem, brakuje nam jeszcze wielu rzeczy, głównie drewnianych elementów i mebli. Ostatnio też zamieniliśmy ze sobą miejscami stół i wypoczynek. Testujemy 🙂
A co do schodów, to na końcowym etapie inwestycji planowane dywanowe okazały się horrendalnie drogie.
Trzeba było trochę pogłówkować i wymyślić schody tanie i efektowne. I jestem z nich bardzo dumny, bo do tego wyszły bardzo oryginalne!
Mam nadzieję, że choć trochę Wam się podoba 🙂
Jak widzicie, trochę pracy jednak jeszcze przed nami…
4 marca 2015 at 10:27
Jestem pod wrażeniem Waszej odwagi, bardzo mało osób zdecydowałoby się na tyle czerni. Oczywiście wyszło świetnie! Wszystko powoli i etapami a dotrzecie do zamierzonego efektu.
Arch/tecture- blog pełen designu!
4 marca 2015 at 22:26
Nie wiem dlaczego wszyscy tak się boją czerni 🙂 Dzięki.
4 października 2017 at 17:00
Juz od dawna obserwuje Pana poczynania na forum muratora i inspiruje się Pańskimi pomysłami. Dzis sam zaczynam podobną podróż
29 listopada 2018 at 14:31
Bardzo odważne rozwiazania… ale dzięki temu także bardzo stylowe. Takie wnętrza zdecydowanie możemy nazwać przestrzenią z charakterem.