Jeden budynek jako gołębnik i miejsce zabaw dla dzieci? Kiepski pomysł… No chyba, że nie w tym samym czasie 🙂
Jeden budynek jako gołębnik i miejsce zabaw dla dzieci? Kiepski pomysł… No chyba, że nie w tym samym czasie 🙂
Dziś będzie o osiąganiu perfekcji w kontekście przyrodniczym i kulturowym oraz o niesamowitej wrażliwości. Widzicie już dom? Ten drugi ;).
Continue reading
Pewna pracownia wzięła nazwę od najwyższego szczytu swojego kraju. Pojęcia nie wiem dlaczego, niemniej we Francji nazywaliby się Mont Blanc Architectes, a u nas pewnie swojsko „Rysy Pracownia Architektoniczna”, krócej RYSY, jeszcze krócej RS. Ze swoim domem o wdzięcznej nazwie PLUS miałbym tu wieczne z nimi problemy :).
Continue reading
Porywające, uwodzące zmysły, rozpalające namiętności. Tak, i domy takie być potrafią…
Antonin Ziegler – zapamiętajcie to nazwisko. Jestem pewien, że nieraz jeszcze będziemy podziwiać projekty tego paryskiego architekta ze względu na rzadko spotykaną wrażliwość i umiejętność tworzenia w kontekście. A dziś zapraszam do Normandii zobaczyć rasową stodołę.
W tak pięknych okolicznościach przyrody… i niepowtarzalnej… musiał powstać dom niebanalny. Mimo, że dom jest piękny i niemały, to absolutnie schodzi na drugi plan. Pierwsze skrzypce gra tu wciąż przyroda.
Ten dom niewątpliwie jest bardzo, ale to bardzo efektowny. Stoi w wiejskim holenderskim krajobrazie.
Tag „Włochy” wpisywałem z lekkim niedowierzaniem – jak się okazuje, to pierwszy włoski dom, który tu opisuję. Tym bardziej najwyższa już pora na słoneczną Italię – w końcu stolicę dobrego smaku, nie tylko tego kulinarnego.
Jest kilka sposobów na umieszczenie współczesnego domu w sielskim wiejskim krajobrazie. Ten dom nie sili się udawać wiejskiego charakteru, a jednak na swój sposób czerpie z otoczenia. Zapraszam do Belgii.
Dziury w dachu zazwyczaj dobrze nie wróżą. No chyba, że zostały specjalnie zaprojektowane w konkretnym celu.
W domu co prawda ciepło (p.c. daje radę), ale za oknem -20 stopni Celsjusza. Pierwszy raz w życiu podczas otwierania drzwi widzę w powiększonej skali efekt otwarcia zamrażarki. Woooow. „Zamykaaaaaj!!!”.
No i w takiej sytuacji miałbym Was raczyć klimatycznymi zdjęciami domów z pięknym białym widokiem i głównymi elementami wystroju w postaci palących się kawałów drewna w kominku i grubych koców? Eeee, mam coś lepszego!
Po dłuższej przerwie znów zapraszam do, a jakże! Portugalii!
Oj, dawno nic tu nie pisałem. Dlatego przydałoby się coś odjechanego. Może być dom „odjeżdżający”? W każdym razie się przesuwa, a przynajmniej jego znaczna część…
Kolejna przebudowa. Z południa Europy jedziemy do krainy bliższej nam klimatem, do Belgii.
U nas luty, zima. Może nie pełną gębą, nie skuta lodem, ale jednak zimno, pada, wieje, mokro i brudno wszędzie… Wracam dziś wspomnieniami do wakacji. Zazwyczaj gdybamy sobie wtedy: o! może tu moglibyśmy pomieszkać i może znalazłbym nawet klientów? Na Formenterze architektonicznie najbardziej zwróciły moją uwagę… usypane z kamieni niskie murki odgradzające poszczególne działki. Nie widziałem tam tak pięknych domów, a jednak są! I co najmniej jedna miejscowa pracownia na wysokim poziomie. W tym domu mógłbym zamieszkać od razu i odpuścić sobie nawet przy nim grzebanie 🙂 .
Jak Europa długa i szeroka, od dawna budowało się tu wiejskie chaty. Dziś zdarza się czasem taka do przeróbki. Oto co można wykrzesać z tradycji bez konserwatywnych zabiegów konserwatorskich.
Konsekwentnie stawiam na ciepłe kraje. Portugalia.
Wiem, wiem… To coś wygląda jak pawilon wejściowy do muzeum albo osiedlowy dom kultury albo… garaż do tego starego domu wyżej. A jednak widzicie tu dom. No niech będzie… domek.
Nowa pięćdziesiątka, pora na coś rodzimego. Jedziemy do Brennej.
Norwescy architekci z pracowni Jarmund/Vigsnæs Architects projektując dom w Anglii postanowili wybudować tylko… dach.
Coś Wam w tytule nie pasuje? Tak samo zareaguje każdy architekt gdy usłyszy coś innego niż Rem przed nazwiskiem Koolhaas. Chociaż to trochę niesprawiedliwe: syn Rema, Tomas też jest już znany, choć wśród architektów głównie z tego, że kręci dokumentalny film o ojcu. Dziś chciałem Wam przedstawić nowe imię: Barend. Holender jest (o ile wierzyć internetowi) bratankiem Rema i przez jakiś czas był architektem prowadzącym w biurze OMA należącym do słynnego wuja.
Połamać język sobie można czytając taki tytuł. No chyba, że ktoś jest Belgiem, albo przynajmniej zna ich język…
Cóż oznacza te tajemnicze słowo: Graafjansdijk? To nazwa historyczna. Otóż dom wziął swoją nazwę od wybudowanego w IX wieku kanału (czy też grobli) chroniącego tereny Belgii i Francji przed falami sztormowymi.
© 2024 RS_blog
Theme by Anders Noren — Up ↑
Najnowsze komentarze