Pora na zmianę. Będzie bardziej przystępnie i swojsko. Po pierwsze, wracamy do Europy. Austria, ale bardzo nietypowo. Nie do bólu rozpracowany z przysłowiowym niemieckim ordnungiem dom, a… malutka szopa przerobiona dość niskim kosztem.
Pora na zmianę. Będzie bardziej przystępnie i swojsko. Po pierwsze, wracamy do Europy. Austria, ale bardzo nietypowo. Nie do bólu rozpracowany z przysłowiowym niemieckim ordnungiem dom, a… malutka szopa przerobiona dość niskim kosztem.
Porywające, uwodzące zmysły, rozpalające namiętności. Tak, i domy takie być potrafią…
Antonin Ziegler – zapamiętajcie to nazwisko. Jestem pewien, że nieraz jeszcze będziemy podziwiać projekty tego paryskiego architekta ze względu na rzadko spotykaną wrażliwość i umiejętność tworzenia w kontekście. A dziś zapraszam do Normandii zobaczyć rasową stodołę.
W tak pięknych okolicznościach przyrody… i niepowtarzalnej… musiał powstać dom niebanalny. Mimo, że dom jest piękny i niemały, to absolutnie schodzi na drugi plan. Pierwsze skrzypce gra tu wciąż przyroda.
Tag „Włochy” wpisywałem z lekkim niedowierzaniem – jak się okazuje, to pierwszy włoski dom, który tu opisuję. Tym bardziej najwyższa już pora na słoneczną Italię – w końcu stolicę dobrego smaku, nie tylko tego kulinarnego.
Jest kilka sposobów na umieszczenie współczesnego domu w sielskim wiejskim krajobrazie. Ten dom nie sili się udawać wiejskiego charakteru, a jednak na swój sposób czerpie z otoczenia. Zapraszam do Belgii.
Dziury w dachu zazwyczaj dobrze nie wróżą. No chyba, że zostały specjalnie zaprojektowane w konkretnym celu.
W domu co prawda ciepło (p.c. daje radę), ale za oknem -20 stopni Celsjusza. Pierwszy raz w życiu podczas otwierania drzwi widzę w powiększonej skali efekt otwarcia zamrażarki. Woooow. „Zamykaaaaaj!!!”.
No i w takiej sytuacji miałbym Was raczyć klimatycznymi zdjęciami domów z pięknym białym widokiem i głównymi elementami wystroju w postaci palących się kawałów drewna w kominku i grubych koców? Eeee, mam coś lepszego!
Po dłuższej przerwie znów zapraszam do, a jakże! Portugalii!
Pewnie wielu z Was marzy o własnym, małym domku. To jeden z najmniejszych dotychczas tu opisywanych.
Ma 80m2. I jest… kawalerką naturalnie.
Oj, dawno nic tu nie pisałem. Dlatego przydałoby się coś odjechanego. Może być dom „odjeżdżający”? W każdym razie się przesuwa, a przynajmniej jego znaczna część…
Kolejna przebudowa. Z południa Europy jedziemy do krainy bliższej nam klimatem, do Belgii.
Jak Europa długa i szeroka, od dawna budowało się tu wiejskie chaty. Dziś zdarza się czasem taka do przeróbki. Oto co można wykrzesać z tradycji bez konserwatywnych zabiegów konserwatorskich.
Szadź, deszcz, błoto, breja, mgła, smog… Tak to u nas ostatnio. Zapomnijcie choć na chwilę o tym co za oknem (i w tv). Zabieram Was daleko stąd. Chile!
Norwescy architekci z pracowni Jarmund/Vigsnæs Architects projektując dom w Anglii postanowili wybudować tylko… dach.
Coś Wam w tytule nie pasuje? Tak samo zareaguje każdy architekt gdy usłyszy coś innego niż Rem przed nazwiskiem Koolhaas. Chociaż to trochę niesprawiedliwe: syn Rema, Tomas też jest już znany, choć wśród architektów głównie z tego, że kręci dokumentalny film o ojcu. Dziś chciałem Wam przedstawić nowe imię: Barend. Holender jest (o ile wierzyć internetowi) bratankiem Rema i przez jakiś czas był architektem prowadzącym w biurze OMA należącym do słynnego wuja.
Połamać język sobie można czytając taki tytuł. No chyba, że ktoś jest Belgiem, albo przynajmniej zna ich język…
Cóż oznacza te tajemnicze słowo: Graafjansdijk? To nazwa historyczna. Otóż dom wziął swoją nazwę od wybudowanego w IX wieku kanału (czy też grobli) chroniącego tereny Belgii i Francji przed falami sztormowymi.
Ostatni mój wpis dotyczył wizyt architekta na budowie i nadzorowania realizacji projektu. A gdyby tak nieco zamienić role? Gdyby to klient wespół ze swoim architektem dom budowali? Myślicie, że wyszłoby coś z tego dobrego? To możliwe chyba tylko tam, gdzie wszystko jest postawione do góry nogami. Zapraszam kolejny raz do Australii.
Dwóch panów, Matija Bevk i Vasa J. Perović, tworzy słoweńskie biuro Bevk Perović arhitekti. To także jedna z moich ulubionych pracowni, którą od lat śledzę. I choć gratuluję im większych tematów, to przyznam, że szczerze żałuję, że dzięki temu już tak rzadko zajmują się domami. Ostatnio w ogóle jakaś cisza na stronie… Mógłbym opisać każdy z ich domów (i kto wie, może kiedyś to zrobię), ale dziś postanowiłem wybrać chyba najskromniejszy, weekendowy house R. z 2008 roku.
Czy ludowa architektura może być dziś atrakcyjna nie tylko z powodów historyczno-sentymentalnych? Czy może istnieć jako żywa, normalnie użytkowana, a nie zamknięta w skansenach?Zapraszam do Słowenii!
Historyczne formy, tradycyjne materiały, a dom na wskroś współczesny. Tak to się robi w Danii!
© 2024 RS_blog
Theme by Anders Noren — Up ↑
Najnowsze komentarze