Kolejna przebudowa. Z południa Europy jedziemy do krainy bliższej nam klimatem, do Belgii.
Kolejna przebudowa. Z południa Europy jedziemy do krainy bliższej nam klimatem, do Belgii.
U nas luty, zima. Może nie pełną gębą, nie skuta lodem, ale jednak zimno, pada, wieje, mokro i brudno wszędzie… Wracam dziś wspomnieniami do wakacji. Zazwyczaj gdybamy sobie wtedy: o! może tu moglibyśmy pomieszkać i może znalazłbym nawet klientów? Na Formenterze architektonicznie najbardziej zwróciły moją uwagę… usypane z kamieni niskie murki odgradzające poszczególne działki. Nie widziałem tam tak pięknych domów, a jednak są! I co najmniej jedna miejscowa pracownia na wysokim poziomie. W tym domu mógłbym zamieszkać od razu i odpuścić sobie nawet przy nim grzebanie 🙂 .
Jak Europa długa i szeroka, od dawna budowało się tu wiejskie chaty. Dziś zdarza się czasem taka do przeróbki. Oto co można wykrzesać z tradycji bez konserwatywnych zabiegów konserwatorskich.
Konsekwentnie stawiam na ciepłe kraje. Portugalia.
Wiem, wiem… To coś wygląda jak pawilon wejściowy do muzeum albo osiedlowy dom kultury albo… garaż do tego starego domu wyżej. A jednak widzicie tu dom. No niech będzie… domek.
Szadź, deszcz, błoto, breja, mgła, smog… Tak to u nas ostatnio. Zapomnijcie choć na chwilę o tym co za oknem (i w tv). Zabieram Was daleko stąd. Chile!
Na czasie: święta, zima, śnieg (którego niektórzy nie mogą się doczekać) i roraty (tak mi się jakoś skojarzyło 🙂 )
Nowa pięćdziesiątka, pora na coś rodzimego. Jedziemy do Brennej.
Norwescy architekci z pracowni Jarmund/Vigsnæs Architects projektując dom w Anglii postanowili wybudować tylko… dach.
Coś Wam w tytule nie pasuje? Tak samo zareaguje każdy architekt gdy usłyszy coś innego niż Rem przed nazwiskiem Koolhaas. Chociaż to trochę niesprawiedliwe: syn Rema, Tomas też jest już znany, choć wśród architektów głównie z tego, że kręci dokumentalny film o ojcu. Dziś chciałem Wam przedstawić nowe imię: Barend. Holender jest (o ile wierzyć internetowi) bratankiem Rema i przez jakiś czas był architektem prowadzącym w biurze OMA należącym do słynnego wuja.
Połamać język sobie można czytając taki tytuł. No chyba, że ktoś jest Belgiem, albo przynajmniej zna ich język…
Cóż oznacza te tajemnicze słowo: Graafjansdijk? To nazwa historyczna. Otóż dom wziął swoją nazwę od wybudowanego w IX wieku kanału (czy też grobli) chroniącego tereny Belgii i Francji przed falami sztormowymi.
Ostatni mój wpis dotyczył wizyt architekta na budowie i nadzorowania realizacji projektu. A gdyby tak nieco zamienić role? Gdyby to klient wespół ze swoim architektem dom budowali? Myślicie, że wyszłoby coś z tego dobrego? To możliwe chyba tylko tam, gdzie wszystko jest postawione do góry nogami. Zapraszam kolejny raz do Australii.
Dwóch panów, Matija Bevk i Vasa J. Perović, tworzy słoweńskie biuro Bevk Perović arhitekti. To także jedna z moich ulubionych pracowni, którą od lat śledzę. I choć gratuluję im większych tematów, to przyznam, że szczerze żałuję, że dzięki temu już tak rzadko zajmują się domami. Ostatnio w ogóle jakaś cisza na stronie… Mógłbym opisać każdy z ich domów (i kto wie, może kiedyś to zrobię), ale dziś postanowiłem wybrać chyba najskromniejszy, weekendowy house R. z 2008 roku.
Przy ostatnim wpisie kilka osób zwróciło uwagę na brak okien, więc dziś dla kontrastu dom z samych okien… Plus dach i kupa kamieni.
Suppose Design Office jest jedną z moich ulubionych pracowni projektujących domy. Każdą ich nową realizację oglądam z wielkim zaciekawieniem: co też tym razem wymyślili?
Gdyby Edward Miszczak robił programy o architekturze, to ten dom na pewno pojawiłby się w serii :). Zapraszam do dalekiego Wietnamu.
Dziś zabieram Was niedaleko, za naszą południową granicę, do Słowacji. Tam nieopodal starego rzymskokatolickiego kościoła w 2011 roku powstał skromny (na pierwszy rzut oka), parterowy dom.
Buckinghamshire. Rodzina Rotschildów. Wyższe sfery. To zobowiązuje.
Zapewne kojarzycie krajobrazy wiejskiej Anglii. Odrealnione, baśniowe, romantyczne, ale nigdy słodkie i bajkowe. Gdyby ktoś kręcił uwspółcześnioną wersję przygód Heathcliffa, ten kamienny dom by się chyba nadał…
Czy ludowa architektura może być dziś atrakcyjna nie tylko z powodów historyczno-sentymentalnych? Czy może istnieć jako żywa, normalnie użytkowana, a nie zamknięta w skansenach?Zapraszam do Słowenii!
Lubicie słoneczniki? Moja żona bardzo, dostawać oczywiście. Takiego niestety podarować jej nie mogę, przynajmniej na razie…
Bywają domy kompletnie niepowtarzalne. Niektórzy powiedzieliby nawet: dziwadła. Mam nadzieję, że aż tak skrajnych odczuć mieć nie będziecie. Zabieram Was do szwajcarskiego Vals, aby dobrze poznać takie oto cudo:
© 2025 RS_blog
Theme by Anders Noren — Up ↑
Najnowsze komentarze